Kasztanka dostała wyrok śmierci!

„Żre i chudnie, no i kulawa. Nic już z tego nie bedzie!”

Kasztanka wie, że koniec jest blisko. Handlarz nie musi jej tego wykrzykiwać do ucha… Ten jednak jest mocno poirytowany faktem, że przeinwestował. Założył, że szybko odkarmi kobyłkę i sprzeda ją z zyskiem. Jednak Kasztanka nie tyje… A chora noga sama naprawić się nie chce.

„Bierze pani albo nie? Ja transport mam umówiony, mi jedno, gdzie pojedzie.”

Nasza Kasztanka nie ma nóg jak ta od Piłsudskiego. Jest brzydka. Brudna. Chuda. Stara. Pozbawiona całej godności, jaka nie tylko koniom, ale wszelkim istotom się należy. Próbuje jeszcze odstraszyć handlarza, gryząc zębami powietrze blisko jego twarzy.

„O, wredna jeszcze. Sam bym ją na kiełbasę najchętniej przerobił!”

Kiełbasę? Mocno dietetyczna byłaby z tej szkapiny… Czy Kasztanka musi umrzeć, żeby nikt nie musiał patrzeć z obrzydzeniem na jej starzejące się ciało? Żeby kulawa noga nie przypominała nikomu, jak podatni jesteśmy na urazy i choroby?

Musi umrzeć, żeby nie generować kosztów.

Nie wiemy, dlaczego Kasztanka chudnie ani co spowodowało kulawiznę. Jeśli chcemy spróbować ją zdiagnozować i leczyć, najpierw musimy zapłacić haracz za jej życie.

Spróbujemy?

WESPRZYJ KASZTANKĘ:
FUNDACJA „NASZA SZKAPA”

52 1020 2472 0000 6602 0184 8472

paypal: agnieszka.zera@gmail.com
BLIK: 669-114-429