Ostatnie miesiące dzięki Wam były niezmiernie owocne – z serca dziękuję za wszystkie ocalone życia i wsparcie w codziennym funkcjonowaniu azylu!
Jeśli o dziś chodzi, co mogę powiedzieć… energia elektryczna – największa zmora i zarazem dobrodziejstwo naszych czasów. Rachunki w ostatnich latach szybują w górę z prędkością odrzutowca… Zamontowaliśmy więc fotowoltaikę, która kosztowała 75tys zł. Rachunki jeszcze się zwiększyły?! Potrzebny jest nam pilnie magazyn energii!!!
Ale zanim o nim pomyślę, muszę zapłacić aktualną fakturę za prąd – niechlubny rekord przeszło 12tys zł… Tylko komu miałam odmówić ogrzewania zimą? Kotom? Guciowi? Żółwiom? A może Dawidowi, kiedy zmarznięty i przemoczony wracał ze stajni, bo sam się zajmował SzkapoStadem, jak ja byłam w ciąży. Mogłam też prania nie robić tak często, ale jak nie prać kocyka Guciowego, jeśli jest to jedyne posłanko, na którym chce się kłaść??? Kocie posłanka zostawić bez prania to jeden krok do tego, że trzeba byłoby je wyrzucić… No i znacie nasze problemy z błotem – gdybym zdecydowała się na oszczędności na praniu ciuchów roboczych, to szybko nie byłoby w czym pracować, bo spodnie czy buty zamieniłyby się w sztywne zbroje.
Można by było przynajmniej w części gospodarstwa oszczędzić, montując pompę ciepła. Niestety na taką mnie w tym momencie nie stać.
Z rezygnacją piszę ten post. To nie jest prośba o życie dla zwierzaka. To tylko prośba o pomoc w przetrwaniu fundacji…