Sytuacja jest poważna. Wieści o Zagajniku Judyty rozchodzą się szybciej niż my nadążamy budować!
Kochane Pomagaczki, Drodzy Pomagacze, kawał dobrej roboty za nami! Nie tylko, że dzięki Wam mogliśmy stworzyć bezpieczny azyl dla Judyty, Lalki i Okruszka, ale okazuje się, że ludzie przekazują sobie wieści o powstaniu miejsca dla niepełnosprawnych źrebiąt i zaczynają się prośby o pomoc…
Poznajcie Korala. Ma 8 miesięcy i podobnie jak Judyta jest niezborny ruchowo. „No jakiś defekt ma, weterynarz jeździł, robił zastrzyki, ale nie pomogło” – opowiada właściciel. Kończy, że będzie zmuszony Korala podtuczyć i zlikwidować, zanim ten sam sobie zrobi większą krzywdę, bo koń podczas wstawania często obija sobie głowę i inne części ciała.
Tłumaczę więc, że tutaj budowa wiaty… Dopiero co przyjechała Kasztanka. Nie mamy pieniędzy! Rolnik ze łzami w oczach odpowiada, że poczeka na zapłatę, ale nie może patrzeć na to, jak koń się męczy. Zamknięty na stanowisku w stajni, bo na dworze się za bardzo ranił.
30 dni. Tyle czasu wyprosiłam dla Korala. Tymczasem, zanim usiadłam do opisania jego historii, on zdążył rozwalić ogrodzenie do kucyków i bramę wjazdową! Faktycznie nie do końca panuje nad swoim ciałem, ale większym problemem jest jego waga i siła, których potrafi używać.
Zadałam sobie jednak pytanie: czy to jego wina? Koral nigdy nie był nauczony końskiej etykiety, do tego doszła niepełnosprawność. Takie konie szybko znikają…
On jednak nie zniknął. Jest namacalny, prawdziwy, zagubiony i cierpiący.
Czy wspólnymi siłami zdołamy mu pomóc?