Jestem czarownicą. I wierzę, że uda mi się Was dzisiaj zaczarować!
O co chodzi? Rano pisałam prośbę o lizawki dla SzkapoStada. Potem działo się bardzo dużo. Między innymi klinika przełożyła termin dla Śnieżynki, co nam pozmieniało plany na ten tydzień. Dobrze jednak, już jutro Myszeczka trafi do Doktora.
Do czego zmierzam. Dużo pracy, emocji, do tego wczoraj nieprzespana noc, bo Dzidzi dokuczała. W końcu padłam, ale z czystym sumieniem, że wszystko zostało załatwione pozytywnie. I jak otworzyłam oczy, nie byłam pewna, czy dalej nie śnię…
Dawid powiedział, żebym wyszła, bo ktoś przed drzwiami czeka. Koń jest już w boksie. Koń? Ktoś? Czy przespałam całą noc i pora pakować Śnieżynkę do kliniki?! Szukam spodni, choć w pierwszym odruchu chciałam iść w piżamie, w głowie mętlik. Patrzę za okno i zastanawiam się, dlaczego jest ciemno, skoro mamy wyjeżdżać po śniadaniu…
Znacie ten stan pomiędzy jawą a snem – kiedy nie do końca wiadomo, gdzie się jest, KIEDY się jest. I ja tak zawisłam. Z jedną nogą w nogawce spodni, a drugą ubraną w piżamę. Dawid ciągle gadał, ale nie docierał do mnie sens jego słów. Do pokoju wpadła Pani Mama i też zaczęła o coś pytać. Dzidzi radośnie pokrzykiwała, kierując swoim chodzikiem. W końcu udało mi się ubrać i wyszłam z domu.
Dawid za mną zdążył jeszcze raz krzyknąć, że koń stoi w trzecim boksie, bo wariat. Śnieżynka oszalała?! Może coś jej zaszkodziło? Użądliła ją osa? A przed drzwiami kolejny ostrzał: „Spała pani?” – no tak, spałam. Ciemno. Czyli jeszcze środa. „Powiedzieliśmy, żeby go zamknąć do boksu, bo świrnięty! Żeby przypadkiem nie uciekł!”.
W drodze do stajni dowiedziałam się, że chodzi o młodziutkiego ogierka z rozedmą płuc. Takiego nikt nie będzie trzymał.
I kiedy doszliśmy do jego boksu, zobaczyłam drobniutką główkę małego Zefira. O ironio! Zefir… imię dla konia, który nie może oddychać. Co jednak mnie uderzyło – maluszek lizał lizawkę. A ja rano prosiłam o lizawki. I jak miałam wytłumaczyć, dlaczego rozkleiłam się przy dwóch obcych facetach? Bo koń liże lizawkę. Pewnie uznali, że świrnięta jak ten źrebak.
Nie dałam zaliczki. Jutro najważniejszy dzień w życiu Śnieżynki. Uzgodniliśmy, że przyjadą w sobotę.