W sobotę rano dostaliśmy informację, że w prywatnej piwnicy w Kazimierzy Wielkiej (woj. świętokrzyskie) znajduje się dziki kot. I… ledwo żyje.
Na sygnale ruszyliśmy pod wskazany adres. A następnie z pacjentem, który faktycznie był w bardzo ciężkim stanie, do lecznicy. Pierwsze badania, masa stresu, w końcu decyzja, że kocur zostaje, aby lekarze mieli go przez następne godziny pod kontrolą.
Nasz bohater ostatnio nie oszczędzał sił i był uczestnikiem wielu walk. Z resztą stare blizny świadczą o tym, że nie od wczoraj musiał bić się, żeby przetrwać. W końcu okazał się tym słabszym… Nie jest jednak pewne, czy stan kota to jedynie osłabienie po przegranej walce – weterynarz obawia się, że problem jest poważniejszy. kota to jedynie osłabienie po przegranej walce – weterynarz obawia się, że problem jest poważniejszy. Chociaż ostatnio ciężko nam domknąć zbiórki, zdecydowaliśmy się na diagnostykę i leczenie tego nieszczęścia na czterech łapach. Ponieważ nie miał gdzie się podziać, z lecznicy zabraliśmy go do nas. Prawdopodobnie jest bezdomny. Jeśli jednak ktoś rozpoznaje w tym biedaku swojego przyjaciela, prosimy o kontakt… |