Opowiem Ci historię Korala. Urodził się, żeby błyszczeć na krakowskim rynku. Miał ciągnąć najpiękniejsze bryczki w całej Europie. Człowiek napisał Koralowi życiorys, zanim ten przyszedł na świat.
Natura jednak zadrwiła z planów człowieka. Koral urodził się niepełnosprawny. Problemy neurologiczne i wypadające kolano to dopiero początkowa diagnoza. Wystarczyła ona jednak, żeby właściciel postawił krzyżyk na niedoszłej gwieździe powożenia.
Kupiłam go na kredyt. Pisałam o Koralu, kiedy przyjechał pół godziny po transporcie Kasztanki, nie miałam wtedy środków na jego zabezpieczenie. Właściciel nie oponował, powiedział, że poczeka na pieniądze. Zapłaciłam już część. Teraz resztę długu trzeba spłacić.
Koral od przeprowadzki zaczął uczyć się życia, używania własnego ciała. Bo jako niepełnosprawny nie był wypuszczany na wybieg, miał tylko jeść i rosnąć. Wciąż uczy się interakcji z człowiekiem i końmi. Jest łagodny, chociaż jego duże rozmiary w połączeniu z nieporadnością stanowią spory problem. Trzeba zrozumieć jednak, że nie jest to winą Korala. On po prostu nie miał szansy stać się koniem.
Spróbujemy przywrócić to końskie dziecko światu?
