Tydzień temu nie wiedziałam o Jej istnieniu. Jeden telefon jednak zmienił moje życie na zawsze. Być może będzie to również najważniejsza rozmowa w życiu kulawej klaczy – Celestyny…

W sobotę miała pojechać na targ do Pajęczna, ale właściciel obawiał się, że może nie dojechać. Od jakiegoś czasu klacz bowiem choruje. Zaczęło się od opuchlizny w okolicy kolana, lecz obrzęk szybko zajął całą nogę, a nawet podbrzusze.

Celestyna to dobra kobyła… Dopóki była w stanie chodzić, pracowała jeszcze w szkółce. Pewnego jednak dnia chora noga przestała się już zginać i klacz nie była w stanie wyjść z boksu. Właściciel dał jej dzień odpoczynku, lecz nazajutrz stan Celestyny był jeszcze gorszy.

Ile można utrzymywać darmozjada? Miało się obejść bez zbędnych sentymentów. Komuś jednak Celestyna nie była obojętna i wyprosił właściciela o kontakt z fundacją…

Przez weekend konsultowałam przypadek Celestyny, gdzie tylko było to możliwe. Nie ulega wątpliwości, że klacz potrzebuje leczenia – niestety prawdopodobnie w klinice. Jeśli zapłacimy dziś zaliczkę, weterynarz będzie mógł zacząć działać!
Pomożecie napisać ciąg dalszy historii Celestyny?
Aga ze SzkapoStada